GAP, czyli rebranding, który okazał się marketingową „gapą”


Gapgate – sześciodniowa katastrofa, która przeszła do historii marketingu jako wzorcowy przykład tego, jak nie przeprowadzać rebrandingu. To historia, w której nie chodziło tylko o logo, ale o fundamentalne niezrozumienie tego, czym jest marka i co znaczy dla swoich odbiorców.
Czym jest GAP?
GAP to coś więcej niż tylko sklep z jeansami. To marka, która przez dekady definiowała amerykańską codzienność – prostą, demokratyczną, wygodną. Założona w 1969 roku przez Donalda i Doris Fisherów[1], powstała z bardzo ludzkiego impulsu: frustracji, że nie można znaleźć dobrze dopasowanych dżinsów w jednym miejscu. Z czasem GAP nie tylko zapełnił tę niszę, ale przekształcił się w globalną potęgę – jednego z największych detalistów odzieżowych na świecie. I choć jeansy pozostały sercem marki, jej znaczenie wykraczało daleko poza materiał i krój.
Fenomen GAP polegał na tym, że ubierał ludzi nie w to, co modne, ale w to, co znali, kochali i w czym czuli się swobodnie. Marka trafiła w zbiorową wyobraźnię jako symbol klasy średniej Ameryki – niespektakularny, ale autentyczny. W kampaniach pokazywała różnorodność, wspierała indywidualizm, mówiła językiem pokolenia, które jeszcze nie miało Instagrama, ale miało coś do powiedzenia.
Dlatego, gdy w 2010 roku GAP postanowił wyrzucić swoje stare logo do kosza i zastąpić je nijakim gradientowym pudełkiem, wybuchła burza. Sześć dni wystarczyło, by Internet zasypał firmę szyderstwami i przeróbkami nowego znaku, a marka pokornie wróciła do starego logo. Dla świata marketingu ten moment zapisał się jako „Gapgate” – przykład, jak bardzo można przeliczyć się, ignorując emocjonalną relację ludzi z marką.
Dlaczego GAP zdecydował się na rebranding?
GAP zdecydował się na rebranding, bo poczuł, że traci grunt pod nogami. Po kryzysie finansowym z 2008 roku sprzedaż wyraźnie spadała, a marka mimo globalnej rozpoznawalności coraz mocniej odstawała od