Jak Pomelli zmieni tworzenie treści?

Czy jeden adres WWW może wystarczyć, by sztuczna inteligencja „wyczuła” styl Twojej marki i w kilka minut przygotowała kampanię gotową do publikacji? Google twierdzi, że tak, a jego nowe narzędzie Pomelli właśnie to potrafi.

Co Pomelli potrafi i dlaczego Google to wdrożyło?

Pomelli to eksperymentalne narzędzie Google Labs (powstałe we współpracy z Google DeepMind), które ma przyspieszyć produkcję treści w małych i średnich firmach^{[1] [2]}. Działa w trzech krokach:

• skanuje stronę internetową i buduje profil marki („Business DNA”: ton wypowiedzi, kolory, fonty, typy obrazów),
• podsuwa pomysły kampanii lub przyjmuje Twoje wytyczne,
• generuje edytowalne assety, czyli gotowe elementy kampanii, np. posty, opisy, grafiki i kreacje pod reklamy^{[3] [4]}.

Wszystko po to, by skrócić drogę od briefu do publikacji przy zachowaniu spójności treści z charakterem marki. Narzędzie jest na razie dostępne jako publiczna beta po angielsku w USA, Kanadzie, Australii i Nowej Zelandii^{[5] [6]}. Google celuje w firmy, które nie mają rozbudowanych działów contentu ani budżetów agencyjnych: Pomelli ma „zebrać” wytyczne wizualno-językowe z witryny i pomóc szybko złożyć zestaw materiałów na WWW, media społecznościowe i reklamy.

Media branżowe podkreślają, że to narzędzie asystujące – pierwsze wersje są do dalszej obróbki, a nie natychmiastowej publikacji^{[7] [8]}.

Co to zmienia i jak się przygotować?

Operacyjnie Pomelli może zdjąć z zespołu „brudną robotę” startową: zebrać wytyczne, wygenerować szkice tekstów i grafiki, a nawet szkic planu kampanii. Przyspiesza to publikacje i testy wariantów (np. kilka ujęć posta czy reklamy), ale jest obarczone ryzykiem stworzenia masowych, podobnych do siebie treści bez wartości dodanej.

Dlatego należy traktować Pomelli jak asystenta, nie taśmę produkcyjną: dobrze jest ustalić zasadę „AI pomaga, człowiek redaguje”, wprowadzić checklistę brand governance (w której powinny znaleźć się słowa zakazane, ton, a także przykłady dozwolonych i niedozwolonych użyć) i pilnować, by każda publikacja miała ludzką redakcję oraz źródła.

Choć narzędzie jest jeszcze niedostępne w Polsce, już teraz warto przygotować się do jego wprowadzenia technicznie i zrobić porządek w tym, z czego Pomelli będzie „czytać” markę: aktualne kolory i fonty na stronie, spójna biblioteka obrazów, sekcja „O nas” i przykładowe treści w tonie, który chcesz utrwalać.

Dobrze jest też przygotować workflow akceptacji (czyli kto zatwierdza treści i jakie są kryteria jej gotowości), a w analityce oznaczać treści tworzone z udziałem AI (np. tagiem lub znacznikiem UTM), by osobno mierzyć ich skuteczność.

Przede wszystkim jednak trzeba pamiętać, że szybciej nie znaczy taniej „za wszelką cenę”. Pomelli może realnie skrócić czas do publikacji i poprawić spójność treści, ale przewagę da nadal lepszy content, czyli ten z jasnym wnioskiem, konkretnymi danymi, testem lub porównaniem, którego nie ma konkurencja.